Moje życie codzienneKategorie: Żyj chwilą, Eko i zdrowie, Dom i ogród Liczba wpisów: 18, liczba wizyt: 38608 |
Nadesłane przez: renka dnia 06-02-2013 10:29
Przez ostatnie 3 dni zwalałam weekendowy nadbagaż.2kg 40 dag.Jeszcze nie zwaliłam,a już mam zaczyn na faworki.Jutro też jestem zaproszona do koleżanki na pączki.I co?Znów będzie walka.
Od poniedziałku ferie.Dzieciaki są takie pomęczone ,że szok!Należą im się .
Starszy poszedł z bólem gardła i głowy do szkoły,bo musi zaliczyć jakieś 2 klasówki 2 razy przekładane.Bo nie chce mu sie czwarty raz powtarzać materiału.Zalekowałam go ,ale mam wyrzuty sumienia...może mu się pogorszy?tfu tfu...
Dzisiaj mam księdza po kolędzie.Chyba pierwszy raz tak póżno.Niech poświęci nasz domek i nas i wykurzy wszelkie zło!
Coś nie mam humorku dziś...
W niedzielę 15ste urodziny mojego syna...ale ten czas leci...ja dobrze pamiętam ten dzień...wszystko mnie bolało,teętno zanikało,a lekarze mówili jeszcze poczekamy...aż przyszedł ordynator i kazał natychmiast podłączyć do komputera i potem był bieg i cesarka.Już siniejący się urodził.oj wspomnienia.Lekarz powiedział:niewysoki,ale korpulentny.Dziś ma 174cm i jest chudy.Ale mi się wzięło...
Nie nakręcam się,bo mi się płakać zachciało...to chyba z braku humoru...
Nadesłane przez: renka dnia 04-02-2013 09:30
A ja zamiast schudnąć to przytyłam.Ale się wkurzyłam jak weszłam na wagę.Zawsze mam zwyżkę po weekendzie,ale taką?
No qrka!Muszę pilnować!
dziś mam dzień porządkowania,planowania całego tygodnia i w międzyczasie grzebania w internecie na temat chorób.A raczej naturalnych metod ich leczenia,a raczej wspomagania organizmu.
Jutro idę do lekarza z wynikami męża...ciekawe co powie.
Pojutrze-ksiądz przyjdzie poświęcić mój dom i moją rodzinkę.Strasznie póżno w tym roku.
Poza tym nic ciekawego.
Miłego dnia!
Nadesłane przez: renka dnia 01-02-2013 13:56
Tak!
Jak chcecie to wierzcie,jak nie to nie.
Ja jestem!Jestem kurą domową i jestem szczęśliwa.To szczęście burzą mi tylko(?)aż kłopoty zdrowotne.
Uwielbiam pichcić,piec,gotować,dbać o dom,o ogród...
A wiecie,że niektórzy mają takie miny jak to mówię jakby nie wierzyli.No i teraz już nie mówię(tylko piszę)
Jestem wykształcona i ambitna,żeby nie było,ale skoro w pewnym trudnym momencie życia musiałam zrezygnować z pracy,by zająć się małymi dziećmi,to wszystko w domu też robię ambitnie.I jestem z tego powodu szczęśliwa.
Przed chwilą czytałam o Annie Przybylskiej,jak to Polacy zwykli nie lubić ludzi,którym się cos w życiu udało.Myślę,że tak trochę jest.Moje kuzynki rozlużniły stosunki ze mną w momencie kiedy najbardziej potrzebowałam wsparcia,a teraz tym bardziej,bo mi się udało przetrwać trudne momenty i poradzić wielokrotnie lepiej niż one z błahymi sprawami.
Głupi przykład ,ale mi sie nasunął...Kuzynka mająca dziecko w wieku mojego starszego syna opowiadała jak to jej tak się wspaniale uczy,jaki jest lubiany...tak się złożyło,że teraz chodzą razem do gimnazjum do jednej klasy i co?Ciągłe wagary,kłamanie rodziców,złe oceny,dziwne zachowanie(chowa się w szafie,żeby rodzice myśleli,że już poszedł do szkoły i zamykają go w domu nieświadomie,że on zastaje)No i co?Teraz cisza.Nic nie mówi.Po co to opowiadać takie historie?Ja ciągle te dzieci widzę samopas na dworze.Jak się potem dziwić,że złe oceny?Kiedy takie dziecko się uczy?
No i komentarz mojej kuzynki-a bo twoje...ja się pytam co moje?
Mają takie same warunki,tylko nie szwendaja się po ciemku po mieście tylko siedzą w domu(niekoniecznie nad książkami),nie korzystają z żadnych korków,ani prywatnych lekcji.Ale ja się interesuję ich życiem.Pytam i momo,że ze starszego muszę wyciągać informacje,ale to robię,bo uważam,że to mój obowiązek.
ale jestem chaotyczna...
zaczęłam od szczęścia,a skończyłam?...
Szczęścia życzę wszystkim!